RAPORT RYNEK DRUKU cz. 4/5 – W domowym biurze też drukujemy.
Już bardzo dawno w wielu przedsiębiorstwach wprowadzono pracę zdalną, przynajmniej w wymiarze jednego dnia w ciągu tygodnia. Jednak Covid znacząco upowszechnił tę tendencję. Niezwykle popularny stał się też model hybrydowy. Czy oznacza to koniec druku? Pyta Mieczysław T. Starkowski.
Praca zdalna i elastyczny czas pracy są istotne dla 41 procent pracowników, wynikało z raportu firmy rekrutacyjnej Devire „Rynek zmiany pracy” na początku ubiegłego roku, jeszcze przed wybuchem pandemii. Przedsiębiorstwa, które dotychczas nie były otwarte na tego typu rozwiązania, dziś muszą zmienić swoją politykę działania i dostosować do obecnych realiów. Dodatkowo w życie weszła ustawa dotycząca koronawirusa i rozwiązań związanych z jego zapobieganiem, która wprowadziła nowe prawa dla pracodawców. W myśl przepisów pracodawca może skierować pracownika na obowiązkową pracę zdalną w ramach działań prewencyjnych. Coraz częściej jednak to sami pracownicy domagają się wykonywania obowiązków z domu.
Nie wszyscy są gotowi
– Niestety, jest kilka kwestii nieuregulowanych w ustawie – komentował Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający Devire. – Między innymi, co powinna zrobić firma, w której nie funkcjonuje żadna możliwość pracy zdalnej, a nie ma wskazań, żeby pracownik skorzystał z L4? W jeszcze gorszej sytuacji są branże, w których praca zdalna jest niemożliwa, na przykład w zakładach produkcyjnych.
Dużym wyzwaniem są kwestie formalne, ponieważ miejsce pracy jest elementem obowiązkowym każdej umowy o pracę. Organizacje, które nie mają umów z aneksem dotyczącym pracy zdalnej, powinny postarać się o wprowadzenie zmian w oficjalnym regulaminie pracy. Istotną rolę odgrywają też jasne wytyczne i oczekiwania w stosunku do pracowników, którzy pracują w domach. Naturalne jest, że firmy chcą uniknąć strat, związanych z zaniedbywaniem powierzonych zadań przez pracowników. Warto jednak unikać mikrozarządzania i zamiast nieustannie dopytywać: Na jakim etapie jesteś?, lepiej postawić na teleinformatyczne narzędzie do zarządzania projektami, takie jak Trello, Asana czy Clickup. Dobrym rozwiązaniem jest też wprowadzenie spotkań statusowych raz w tygodniu, gdy cały zespół spotyka się wirtualnie i rozmawia o postępach w projekcie czy zaistniałych problemach.
Praca z domu wymaga zatem skrupulatnego przygotowania ze strony firmy. Wprawdzie większość firm wykorzystuje już technologie ułatwiające pracownikom łączność i pracę z dowolnego miejsca (np. rozwiązania chmurowe), ale nie wszędzie jest to możliwe. W wielu firmach dostęp do zasobów sieciowych jest możliwy tylko z firmowych komputerów, a czasem wyłącznie w siedzibie firmy. W przypadku osób pracujących zdalnie należy więc zadbać o zdalny dostęp do firmowej sieci i odpowiedni sprzęt. Przy okazji nasiliły się więc dyskusje, czy praca zdalna oznacza już koniec druku.
Czas wielkich wyzwań
– Początkowy okres pandemii dla znacznej większości przedsiębiorstw był czasem wielkich wyzwań – przyznaje Piotr Baca, Country Manager w firmie Brother Polska. – Właściwie z dnia na dzień wprowadzone zostały obostrzenia sanitarne, które przeorganizowały nie tylko pracę, ale również życie prywatne większości z nas. Dla wielu ludzi praca w modelu home office była nową sytuacją, bo wcześniej nie pracowali w trybie zdalnym. Zorganizowanie w domu przestrzeni dedykowanej pracy, nabycie odpowiedniego wyposażenia i zadbanie o zaplecze technologiczne w tak krótkim czasie okazało się bolączką dla większości biznesów. Jako producent rozwiązań do druku odczuliśmy większe zapotrzebowanie klientów, którzy chcieli odpowiednio przygotować się zarówno do pracy z domu, jak i e-edukacji. Ubiegłoroczny drugi kwartał (kwiecień, maj i czerwiec) to był czas naszej fantastycznej sprzedaży, możliwej również dlatego, że mieliśmy pewne zapasy produktów. Klienci kupowali głównie nieduże urządzenia domowe: atramentowe, laserowe, najczęściej wielofunkcyjne.
Pandemia spowodowała również zmiany w sposobie korzystania z drukarek sieciowych w firmach. Jak się okazało, duże urządzenia korytarzowe nie są dzisiaj najlepszym rozwiązaniem. Pracownicy do nich muszą dojść, a więc tracą przy tym cenny czas, a ponadto dochodzi do kontaktu z innymi ludźmi, dłuższych rozmów, co w dobie pandemii jest raczej niewskazane ze względu na brak możliwości zachowania społecznego dystansu. Co ciekawe, ta zmiana w podejściu do urządzeń korytarzowych pojawiła się już przed pandemią.
Brother ma w portfolio sprzęt, który świetnie odpowiada na te potrzeby konsumentów oraz biznesu. Są to wydajne urządzenia kompaktowe, które mogą stać bliżej pracowników, dzięki temu nie muszą oni iść przez pół biura do wydzielonego jednego stanowiska, aby wydrukować dokument lub go skopiować. Poza tym można ten sprzęt instalować zarówno w biurze, jak i w domu. To są dodatkowe korzyści: pracownicy doskonale się czują, korzystając z dobrze im znanych rozwiązań. A mogą być one przecież połączone z usługą serwisu i nadzoru oferowaną w chmurze przez dostawcę. Co ważne, nie ma przy tym znaczenia, gdzie fizycznie znajduje się drukarka. Bez względu na jej lokalizację, Brother oferuje pełne wsparcie techniczne.
Naturalnie również dla pracowników Brothera była to całkowicie nowa sytuacja, bo nigdy wcześniej firma nie pracowała w pełni w trybie zdalnym. Jednak home office w tym wydaniu się sprawdził. To ważne, bo w większości przedsiębiorstw część pracowników pozostanie zapewne w systemie pracy zdalnej i będzie musiała drukować w domu. Dla dostawcy jest to wielka szansa, ponieważ sprzęt Brothera jest na ogół niewielki (choć oferuje funkcjonalność znaną ze znacznie większych urządzeń), co jest szczególnie istotne z perspektywy przestrzeni domowego biura.
– Warto również pamiętać, że kompaktowa i wydajna drukarka pozwala pracownikom przenieść materiały cyfrowe z rzeczywistości wirtualnej do świata materialnego i na odwrót – podkreśla Piotr Baca. – A ludzki mózg zdecydowanie lepiej przetwarza materiały na papierze, zwłaszcza kiedy mamy możliwość nanoszenia notatek, rysowania czy podkreślania istotnych fragmentów, aby lepiej przygotować się do ważnego spotkania. Wykorzystanie papieru jest głęboko zakorzenione w naszej kulturze i tradycji, dlatego nawet mimo wzmożonego rozwoju technologicznego w czasie pandemii nie przypuszczam, aby papier miał przejść do lamusa.
Oczywiście praca w modelu hybrydowym będzie wymagała przeorganizowania dotychczasowych siedzib firm. Zakładając, że do jednego biurka zostaną przypisane 2-3 osoby, pozwoli to przedsiębiorstwom znacznie zoptymalizować przestrzeń biurową i stworzyć więcej powierzchni dedykowanej spotkaniom oraz relaksowi i rozrywce.
Z pewnością nie wszyscy wrócą do biur. Niektóre firmy wybiorą model hybrydowy, inne przejdą w pełny tryb pracy zdalnej. Jedno jest pewne: z punktu widzenia efektywnego zarządzania procesami biznesowymi w organizacji oraz zmian w modelu pracy najważniejsze jest zapewnienie pracownikom możliwości wykonywania służbowych obowiązków w sposób bezpieczny oraz komfortowy za pomocą dobrze im znanych rozwiązań, w tym również urządzeń drukujących, skanujących czy kopiujących.
Trzeba drukować
– W Europie trudno mówić o zmierzchu druku – uważa Magdalena Ośka, Senior Sales Manager – Transactional w firmie Epson Polska. – Mimo nośności haseł typu paperless office i upowszechniania dokumentacji cyfrowej, wciąż tworzy się mnóstwo plików i dokumentów, które z różnych przyczyn trzeba drukować. Dlatego od lat poziom druku w firmach pozostaje w zasadzie bez zmian, a jego przyszłość jest z całą pewnością niezagrożona. Z jednej strony, rzeczywiście na skutek optymalizacji lub oszczędności staramy się drukować mniej dokumentów niż kiedyś, ale jednocześnie stale rośnie ilość informacji, które znajdują się w obiegu. Resellerzy i integratorzy odgrywają więc nadal ważną rolę w ustalaniu potrzeb klientów i tworzeniu na tej podstawie propozycji najlepszych rozwiązań w zakresie druku. Partnerzy Epsona znajdują w naszym portfolio wysoko wydajne urządzenia dla konsumentów i klientów biznesowych, w tym małych i średnich firm. Wiele z nich zaspokaja również potrzeby użytkowników wynikające z wymuszonego pandemią zmienionego modelu pracy.
Jednym z najczęściej obserwowanych trendów w ostatnim okresie było zmniejszenie sprzedaży urządzeń i materiałów eksploatacyjnych dla dużych biur i grup roboczych. Oczywistym efektem masowego przejścia na pracę w modelu zdalnym czy hybrydowym jest natomiast zdecydowany wzrost sprzedaży urządzeń do użytku domowego i małych grup roboczych. Zdaniem ekspertki Epsona udowadnia to pośrednio, że drukowanie w biurze każdej wielkości nadal ma rację bytu.
Użytkownicy świadomie, coraz chętniej zamieniają drukarki laserowe na atramentowe, szczególnie oparte na systemie stałego zasilania w atrament. Klienci z segmentu biznesowego chcą drukować szybko, wydajnie i stosunkowo tanio, a jednocześnie oczekują, by sprzęt był niezawodny i charakteryzował się szeroką funkcjonalnością, która ogólnie podniesie efektywność biznesową firmy. Odpowiedzią Epsona są dla nich urządzenia wielofunkcyjne wykorzystujące technologię RIPS (Replaceable Ink Pack System), dzięki której zminimalizowana jest częstotliwość konserwacji, produkcja odpadów oraz zużycie energii.
– Na przykład nasz flagowy model, Epson WorkForce Enterprise WF-C21000 D4TW to sprzęt, który pozwala między innymi na szybkie oraz ekologiczne wykonywanie zaawansowanych zadań związanych zarówno z wydrukiem, jak i obiegiem dokumentów w firmie – zachwala Robert Reszkowski, Business Sales Manager w Epson Polska. – Dzięki szybkości drukowania do 100 stron na minutę zapewnia imponującą wydajność drukowania, zmniejszając koszty operacyjne. Widzimy, że dla klientów ważna jest potrzeba używania urządzeń bardziej wydajnych, ekonomicznych, zapewniających komfort i ciągłość pracy. W urządzeniach Epsona duże zasobniki na atrament oraz długa gwarancja pozwalają na drukowanie bez konieczności częstego przerywania pracy z uwagi na wymogi eksploatacyjne, awarie i tak dalej. Coraz częściej do pracy w domu korzystamy z urządzeń (w tym także klasy EcoTank), w których sprawdzają się systemy zwiększające ich wydajność i funkcjonalność, a także poziom bezpieczeństwa. W tym przypadku możemy mówić o narzędziach do monitoringu i zdalnego zarządzania, na przykład takich jak Epson Remote Service czy Epson Print Admin. Podsumowując, na pewno rosnąć będzie zapotrzebowanie na urządzenia dla małych grup roboczych z ultra tanią eksploatacją, o dużej wydajności oraz z możliwością zdalnego zarządzania.
Prawdziwy roller-coaster
– Ostatnie miesiące w segmencie druku to na polskim i europejskim rynku prawdziwy roller-coaster – mówi obrazowo Michał Lewiński, Product Manager w firmie AB S.A. – Z jednej strony pandemia przyniosła chwilowe osłabienie sprzedaży rozwiązań dla firm, z drugiej – ogromny wzrost zainteresowania drukarkami i urządzeniami w segmencie SOHO. Jedno jest pewne: rynek druku pomimo pandemii ma się świetnie, a tempo jego rozwoju będzie zależało tylko od decyzji biznesowych producentów, którzy pracując nad rozwojem swojej oferty będą musieli zmierzyć się z wyzwaniami, które stawia przed nimi otoczenie biznesowe.
Początki pandemii nie były zbyt optymistyczne dla producentów urządzeń do druku. Wprowadzony w wielu krajach lockdown, zamknięte biura, sprawiły, że realizacja projektów biznesowych i sprzedaż rozwiązań dla klientów z obszaru B2B nie tylko mocno spowolniły, ale w przypadku niektórych produktów stanęły wręcz pod znakiem zapytania. Tak było chociażby w przypadku takich rozwiązań jak system druku podążającego, czyli drukowanie w dowolnym czasie i miejscu.
Model ten jest szczególnie dedykowany klientom B2B, zapewnia firmie komfort i bezpieczeństwo pracy. Po wybuchu pandemii część klientów decyzję o modernizacji i doposażeniu swoich biur odłożyła na późniejszy termin, obserwując rozwój sytuacji i decyzje urzędników. Na szczęście w miarę upływu czasu, po wprowadzeniu w wielu firmach pracy w modelu hybrydowym, a więc po częściowym powrocie do biur, zapotrzebowanie na tę kategorię produktów znowu rośnie.
Jednak o prawdziwej sile druku świadczy inny aspekt: gwałtowny wzrost sprzedaży w segmencie SOHO, czyli małych drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych dla domu. Wielu ludzi w bardzo krótkim czasie musiało dostosować swoje domy do pracy biurowej. W niektórych przypadkach konieczna była modernizacja domowej infrastruktury druku.
Ważnym czynnikiem zakupowym – przyspieszającym decyzje o modernizacji domowych biur – był fakt, że poza rodzicami w domach były jeszcze dzieci, które w tym samym czasie przeszły na tryb zdalnego nauczania. Szczególnie dużą popularnością cieszyły się zatem drukarki i urządzenia wielofunkcyjne z funkcją Wi-Fi umożliwiającą wygodny druk z dowolnego miejsca w domu. Trend wzrostowy w tej kategorii nadal utrzymuje się na wysokim poziomie, ponieważ wprowadzenie w wielu firmach pracy w modelu hybrydowym stało się kolejnym impulsem do zakupu urządzeń do drukowania.
Klienci świadomie wybierają urządzenia do domu. Stopniowo rośnie ich liczba. Szukając informacji o drukarkach, zwracają uwagę na ich parametry. Wcześniej starają się przeprowadzić tak zwany wewnętrzny audyt, który pozwoli im odpowiedzieć na pytania, jak dużo drukują i jakiego rodzaju jest to druk: czarno-biały czy kolorowy. Często jest to jednak nauka na błędach. Po zakupie pierwszego urządzenia, gdy kryterium była głównie cena i w wielu przypadkach ograniczona dostępność, później następuje zakup urządzeń dobrze dopasowanych do indywidualnych potrzeb.
Naturalnie pandemia przysporzyła również producentom sprzętu drukującego wiele problemów w obszarze planowania i realizacji produkcji. Ogromnym biznesowym wyzwaniem okazały się nie tylko rosnące ceny surowców i podzespołów, ale też koszty produkcji i transportu, szczególnie we frachcie morskim. Przez Covid znacznie wydłużył się czas realizacji zamówień. Jednak branża nie daje za wygraną. Rozwija produkty, mając na uwadze również aspekt ekologiczny. Oferowane są rozwiązania zużywające mniej energii, wytwarzane częściowo z półproduktów z recyclingu.
– Po krótkookresowym spadku popytu na początku pandemii, w kolejnych miesiącach zdecydowanie zaczął on rosnąć. Najpierw dotyczyło to urządzeń do użytku domowego, później zwiększone zapotrzebowanie objęło również sprzęt bardziej zaawansowany, droższy, przeznaczony do biur. Choć w długookresowej perspektywie można spodziewać się stopniowego spadku liczby drukowanych stron i zainteresowania urządzeniami drukującymi, to pandemia – wbrew początkowym obawom – tego procesu na pewno nie przyspieszyła, a wręcz odwrotnie: znacznie go spowolniła – podsumowuje Michał Lewiński.


























